Cześć :3
Wiem, wiem nie mam nic na swoje usprawiedliwienie...Prawie 6 tygodni niepisania. Jakoś nie miałam weny, zapału do pisania. Gdy brałam się za pisanie, po paru zdaniach rezygnowałam, i tak cały czas... No, ale żeby wam to wynagrodzić napiszę o moich przemyśleniach na temat muzyki.
"Muzyka powinna łączyć, a nie dzielić"
W średniowieczu i XVI-XVIII wieku wszyscy słuchali tego samego rodzaju muzyki. Była to muzyka klasyczna. W czasach, w których żyjemy słuchamy różnych gatunku muzyki: popu, rocku, jazzu, reggee, heavy metalu, rapu,hip-hopu. Dlaczego niektórzy nie potrafią zaakceptować tego jakiej muzyki słuchają inni? Wystarczy popatrzeć na stereotypy:
Rockowiec-nosi glany i czarne ubrania.
Belibers, Directioners- pusta blond lalunia, która kocha róż.
Rap-dres, pali, pije, ćpa.
Reggowiec- "dziecko kwiat", które coś tam ćpa po kryjomu.
Czy to prawda? Czy każda fanka One Direction jest różowym plastikiem? NIE! Powiem wam jedno-ja jestem Directionerką i uwierzcie mi- nie jestem blondynką, nie cierpię różu, a przed wszystkim nie jestem pustą lalą. Jak ja nie lubię np. Paktofoniki to tworzę best'ów i stronek na facebooku al'a "Beka z fanów Paktofoniki". Bo po co? Jak ktoś ich lubi to niech sobie lubi. Mnie to nie obchodzi. Czy to takie straszne, że ktoś słuchała czegoś innego?
"One Direction-Dla mnie odruch wymiotny" -,- |
To chyba koniec mojego wywodu. Jak się połapaliście o co chodzi w tej mojej plątanie myśli to nic innego jak pogratulować :D
Na koniec: pytajcie mnie na ask'u -http://ask.fm/Juliett20 :D